Bomba w puszce Coli

Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Tragedia na Przełęczy Diatłowa miała miejsce prawdopodobnie w nocy z 1 na 2 lutego 1959r. w płn. Uralu. Dokładnie był to wsch. stok góry Chołatczachl. Zginęła wtedy grupka licząca dziewięciu studentów.


Przewodniczył im dwudziestojednoletni Igor Diatłow. To od jego nazwiska nazwano przełęcz na której doszło do tego incydentu.


W skład wyprawy wchodzili:
- Igor Diatłow 23 lata
- Zinaida Kołmogorowa 22 lata
- Ludmiła Dubinina 21 lat
- Aleksandr Kolewatow 25 lat
- Rustem Słobodin 23 lata
- Jurij Kriwoniszczenko 24 lata
- Jurij Doroszenko 21 lat
- Nikolaj Thibeaux - Brignolle 24 lat
- Siemion Zołotariow 37 lat
- Jurij Judin 21 lat


25 stycznia 1959 roku wyruszyli z Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku (dzisiejszy Jekaterynburg). Celem wyprawy była góra Otorten. Specjalnie wyruszyli oni zimą kiedy trasa ta oznaczona była trzecim poziomem trudności. Chcieli przygotować się do wyprawy na Arktykę.


Tego samego dnia, wieczorem grupka dotarła pociągiem do miasta Iwdel u wsch. podnóży Uralu. W następnym dniu ciężarówka zabrała ekspedycję do Wiżaju. Dwudziestego siódmego stycznia wyprawa wyruszyła w stronę góry Otorten. Kolejnego dnia Jurij Judin zachorował i wrócił do miasteczka. Jak się później okazało tylko on przeżył.


31 stycznia studenci maszerowali wzdłuż rzeki. Zbudowali mały namiot i zostawili tam żywność na drogę powrotną. Następnego dnia dotarli na stok góry Chołatczachl (w języku Mansów oznacza Martwą Górę). Na początku planowano ominąć ten stok, jednak warunki pogodowe się zmieniły i zboczono z kursu oraz rozbito obóz.
Plan ekspedycji składał się jeszcze z jednego punktu: Diatłow po powrocie z Otorten miał zatelegrafować znajomym o sukcesie wyprawy. Zakładano, że studenci wrócą do miasteczka najpóźniej 12 lutego. Kiedy do 20 lutego telegram się nie pojawił na żądanie rodzin wysłano oddział ratunkowy.

26 lutego ekipa odkryła rozcięty od środka namiot należący do studentów. Od obozowiska prowadziły ślady stóp, lecz po 500 metrach trop się urwał.

Pod sosnami znaleziono zwłoki Kriwoniszczenki i Doroszenki odziane jedynie w bieliznę. 300 m od drzew odkryto kolejno ciała Diatłowa, Słobodina (480 m) i Kołomogorowej (630 m). Pozycje oraz mimika twarzy, w których ich znaleziono dała do zrozumienia, że przestraszeni próbowali wrócić. Szczegółowe badania wykazały, iż zmarli z powodu wychłodzenia - hipotermii.


Po długiej i wyczerpującej akcji, 4 maja w położonym niedaleko jarze odkryto pod śniegiem cztery kolejne i ostatnie ciała. Te zwłoki miały poważne obrażenia: Nikolaj miał roztrzaskaną czaszkę, a Zołotariow oraz Dubinina zmiażdżone klatki piersiowe porównywane do tych zadawanych przy wypadkach samochodowych. Oprócz tego Ludmile brakowało języka i kawałka twarzy.

Ślady wskazują na to, że studenci byli zmuszeni opuścić swój namiot w temp. od -15 do -18°C.Do dziś nie wiadomo co było tego powodem.


Co do tego zdarzenia pojawiło się wiele przypuszczeń i teorii spiskowych. Oto parę z nich: atak Mansów, lawina, ćwiczenia wojskowe, atak yeti i wiele innych. Oczywiście wszystkie teorie zostały obalone, a winę zrzuca się na ,,działanie nieznanej siły" czyli prosto mówiąc zjawiska nadprzyrodzone.

Przy okazji chciałbym polecić Państwu świetną grę ,,Kholat''. Gracz wciela się w niej w osobę, która odkryć ma co tak naprawdę wydarzyło się tamtej strasznej nocy.
 











Komentarze