Bomba w puszce Coli

Katastrofa w Czarnobylu cz.2

Postanowiono wcisnąć przycisk Az-5 wsuwający wszystkie pręty kontrolne powodując obniżenie mocy reaktora. Jednak grafitowe końcówki spowodowały taki skok ciśnienia, że maszyna eksplodowała.




Był to dopiero przedsionek piekła jakie tamtej nocy czekało pracowników na nocnej zmianie. Pracownicy poczuli silny podmuch. Dla niektórych życie w tamtej chwili się skończyło.


Promieniowanie było tak silne, że zżerało ludzi od środka, a inni po prostu z miejsca wyparowali. Pięciusettonowa płyta reaktora została wyrzucona w powietrze pozwalając wydostać się paliwu jądrowemu oraz materiałom radioaktywnym.



Dziesięć minut po wybuchu pojawili się strażacy. Myśleli oni, że jadą do zwykłego pożaru nie mając na sobie skafandrów ochronnych. Nie wiedzieli z jaką siłą tak naprawdę walczą.

Ogień był nie ważny, należało zająć się promieniotwórczością.


Dzielni strażacy umierali już po dwóch tygodniach na chorobę popromienną. Tymczasem rząd komunistyczny trzymał to w tajemnicy. Nikt z zewnątrz o tym nie wiedział. 

Dopiero dzień po incydencie ewakuowano pobliskie miasteczko Prypeć. Ok. 10000 autobusów przetransportowało mieszkańców do pobliskiego miasta. Obiecano, że wrócą, ale rząd nie dotrzymał słowa.














Komentarze